Zgadzam się, do momentu gdy obejrzałem ten film strasznie jej nie lubiłem, miałem ją za równie płytką osobę jak postać przez nią grana w Legalnej Blondynce. W Walk the Line totalnie mnie zauroczyła, jej wygląd, gra, a zwłaszcza sposób śpiewania prawie, że identyczny jak prawdziwej June Curter. Rewelacja.

właśnie doczytałem, że zagarnęła za tę rolę Oscara.. no i cholernie zasłużenie;-)

a ja nie widze w tej roli nic wymagającego ani nic co powaliło by na kolana,film był nudny i ciągnący sie jak gluty z nosa , rozumiem ze w USA byl to hicior, bo muzyka country to ich narodowy symbol. Ale film tragedia, zycie kolesia bylo tak bardzoe przecietne,jak tylko mozna sobie wyobrazic. Nigdy więcej, a film ode mnie dostaje zasłużone 1.